Moja cera jest bardzo problematyczna. Kiedyś skupiałam się w pielęgnacji jedynie na oczyszczaniu, złuszczaniu, kwasach- nie istniało dla mnie coś takiego jak nawilżanie, a jak wiadomo każda cera, potrzebuje by ją nawilżyć. Wszelkie, próby wprowadzenia do mojej pielęgnacji jakiegokolwiek kosmetyku nawilżającego, kończyły się jeszcze większym wysypem podskórnych grudek w okolicy brody, czoła i powstaniem licznych stanów zapalnych. Z czasem nauczyłam się uważniej czytać składy kosmetyków, a także zaczęłam baczniej się przyglądać reakcjom mojej skóry. Poszukując idealnego nawilżenia postanowiłam się zaopatrzyć w rozsławiony chyba już na całym świecie żel aloesowy.
Mój wybór padł na żel od Skin79, gdzie producent deklaruje, że w składzie jest, aż 99% czystego aloesu pochodzącego z wyspy Jeju. Za cenę prawie 40 zł otrzymujemy dość spore opakowanie kosmetyku- 300g. Aloes ma właściwości nawilżające, łagodzące, ma zapewniać długotrwałe nawilżenie bez pozostawiania tłustej warstwy na skórze. Sam w sobie posiada również enzymy, które likwidują wolne rodniki, działają przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Wszystko brzmi jak kosmetyk idealny, prawda? Niektórzy jednak muszą uważać, ponieważ aloes może wywołać reakcję uczuleniową.
Jeżeli chodzi o moje odczucia to jestem w nim absolutnie zakochana. Jest to mój totalny must have, który polecam wszystkim niezależnie od rodzaju cery. Żelu używam rano pod makijaż. Po umyciu buzi, delikatnie go wklepuję i wchłania się błyskawicznie, przy czym naprawdę nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy i bez problemu mogę na niego zaaplikować mój podkład mineralny. Wieczorem nakładam go sobie bardzo szczodrą warstwę i wchłania się tylko odrobinkę dłużej, ale moja skóra zawsze "spija" go w całości. Bardzo dobrze nawilża, przy czym przez miesiąc używania nie odnotowałam zwiększonego wysypu, a wręcz przeciwnie! Grudki zaczęły znikać, stany zapalne szybciej się goją i są jakby bardziej wyciszone "łatwiej" się goją? Żel nakładam również na włosy i szyję. Produkt jest bardzo wydajny, zwłaszcza gdy rozprowadzamy go na wilgotnej skórze. Może macie podobne doświadczenia z żelem aloesowym, co o nim sądzicie?
Przy okazji chciałam Wam życzyć zdrowych, spokojnych wesołych świąt!
Mój wybór padł na żel od Skin79, gdzie producent deklaruje, że w składzie jest, aż 99% czystego aloesu pochodzącego z wyspy Jeju. Za cenę prawie 40 zł otrzymujemy dość spore opakowanie kosmetyku- 300g. Aloes ma właściwości nawilżające, łagodzące, ma zapewniać długotrwałe nawilżenie bez pozostawiania tłustej warstwy na skórze. Sam w sobie posiada również enzymy, które likwidują wolne rodniki, działają przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Wszystko brzmi jak kosmetyk idealny, prawda? Niektórzy jednak muszą uważać, ponieważ aloes może wywołać reakcję uczuleniową.
Jeżeli chodzi o moje odczucia to jestem w nim absolutnie zakochana. Jest to mój totalny must have, który polecam wszystkim niezależnie od rodzaju cery. Żelu używam rano pod makijaż. Po umyciu buzi, delikatnie go wklepuję i wchłania się błyskawicznie, przy czym naprawdę nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy i bez problemu mogę na niego zaaplikować mój podkład mineralny. Wieczorem nakładam go sobie bardzo szczodrą warstwę i wchłania się tylko odrobinkę dłużej, ale moja skóra zawsze "spija" go w całości. Bardzo dobrze nawilża, przy czym przez miesiąc używania nie odnotowałam zwiększonego wysypu, a wręcz przeciwnie! Grudki zaczęły znikać, stany zapalne szybciej się goją i są jakby bardziej wyciszone "łatwiej" się goją? Żel nakładam również na włosy i szyję. Produkt jest bardzo wydajny, zwłaszcza gdy rozprowadzamy go na wilgotnej skórze. Może macie podobne doświadczenia z żelem aloesowym, co o nim sądzicie?
Przy okazji chciałam Wam życzyć zdrowych, spokojnych wesołych świąt!